A.D. Mizielińscy " Mapy "
Palcem po mapie
Kiedy książka "Mapy" Daniela i Aleksandry Mizielińskich dotarła do naszego domu, otworzyłam ją i zrobiło mi się smutno, że nie było jej w czasach mojego dzieciństwa...
Wtedy na pewno z geografią byłabym za pan brat!
Jest najładniejszą, najstaranniej wykonaną książką jaką kiedykolwiek trzymałam w ręku.
Postaram się jednak przedstawić, co wnosi do życia mojej córki. Kupiłam "Mapy", gdy miała 1,5 roku.Już wtedy lubiła oglądać i wyszukiwać na stronicach barwne szczegóły, a zwłaszcza zwierzęta.
Później często używaliśmy książki, aby pokazać jej, gdzie podróżujemy, gdzie tata poleciał samolotem, gdzie jedziemy na wakacje, skąd przyjechała do nas ciocia. Robimy tak do dziś i muszę powiedzieć, że to działa - jest spokojniejsza , widząc to na mapie.
Czasami robimy sobie dni tematyczne - wyszukujemy coś w danym kraju i o tym rozmawiamy, przebieramy się, oglądamy krótkie filmy. W ten sposób spędziłyśmy np. japońskie popołudnie (za sprawą map Tosia uwielbia Japonię) - parzyłyśmy herbatę, tańczyłyśmy do japońskiej muzyki i ćwiczyłyśmy skinięcia. Innym razem na mapach całego świata szukałyśmy Indian, a nasz koń na biegunach posłużył nam do polowania na bizony.
Teraz gdy jest już "dużą" 2,5 letnią dziewczynką, szukamy sobie bohaterów książek, które czytamy, bo na mapach możemy znaleźć domek Muminków, Pippi Pończoszankę, świętego Mikołaja i wiele, wiele innych ciekawych postaci.
Wszystko to dla dziecka powoli zaczyna się układać w jedną całość.
Jeszcze więcej korzyści z tej książki będą miały starsze dzieci, nie wspominając już o przyjemności jej oglądania dla nas rodziców.
Tekst napisała klubowa czytająca mama - Dagmara Miszczak.
http://przystanekczytankowo.blogspot.com/
http://dzikajablon.wordpress.com/2014/09/29/przygody-z-ksiazka-blogi-w-projekcie/